wtorek, 7 stycznia 2014
Rozdział 11
Zośkę obudził hałas, jakby ktoś zrzucił martwe ciało ze schodów. Poderwała się niczym rącza gazela, wybiegając na korytarz w samej piżamie.
U szczytu schodów stała Dominika trzymajac za rękę dziewczynkę na oko siedmiolatkę, za nimi zaś wysoki brunet z miną seryjnego mordercy. Młodsza z sióstr Kochmańskich przez chwilę nie mogła uwierzyć w to co widzi, ale Dominika nie byłaby sobą, gdyby w takim momencie nie wygłosiła monologu.
- Zosiu, to jest Zuzia a ten z tyłu to jej wujek Marian.
- Marcin.- poprawił ją facet.
- Marian, Marcin czy to ważne?- zapytała jadowicie. - Będą tutaj mieszkać. Zuzia na stałe a wujek na jakiś czas.
- To się jeszcze okaże. - odpowiedział Marcin.
Zośka skądś go znała, twarz pomimo, że groźna wydawała jej się raczej sympatyczna, ale najwidoczniej wujek Zuzi nie pałał nadmierną sympatią do jej siostry.
- Dzień dobry.- dziewczyna przywitała się z nowo przybyłymi, posyłając dziewczynce szeroki uśmiech. - Masz ochotę na naleśniki z Nutellą?- zapytała.
Dziewczynka rozpromieniła się, ukazując dwa ubytki w miejscu, gdzie jeszcze do niedawna miała mleczne jedynki.
Skinęła głową, lekko zawstydzona a Zośka wzięła ją za rączkę prowadząc do kuchni. Dominika weszła na schody niczym królowa Wielkiej Brytanii, patrząc czy ten troglodyta Wasilewski kroczy za nią. Niechętnie pokazała mu pokój gościnny w którym miał rezydować do czasu, aż zda sobie sprawę że nie jest odpowiednią osobą do wychowywania ośmioletniej dziewczynki. Sypialnia Zuzi miała znajdować się po przeciwległej stronie domu, tuż koło pokoju Zośki.
- Czuj się jak u siebie w domu. - Dominika odezwała się do Marcina.
Jego ciemna brew podjechała do góry w geście zdziwienia.
- Mówisz poważnie?- zapytał ironicznie.
Prychnęła rozzłoszczona.
- Mówię śmiertelnie poważnie, mam jednak nadzieję, że nie przyjdzie ci do tego samczego łba, żeby paradować po domu w samych gaciach i rozrzucać wszędzie brudy.
- Będę to miał na uwadze. - odpowiedział z jadowitą słodyczą. - A teraz byłbym ci niepomiernie wdzięczny, gdybyś zechciała opuścić to pomieszczenie, gdyż chciałbym się odświeżyć a potem zejść na dół w celu zapoznania się z twoją siostrą. Wydaje się nie być tak zołzowata jak jak ty.
Dominika zmierzyła go morderczym spojrzeniem. Co ten palant sobie wyobrażał? W jej własnym domu, śmie wygadywać takiego głupoty i jeszcze na dodatek nazwał ją jedzą?! Cham i prostak! Wiedziała to od razu, gdy tylko zobaczyła go na pogrzebie Marcina. Jak dziecko może wychowywać taki idiota, który poza siłą fizyczną nie ma nic do zaoferowania?
- Ależ odświeżaj się ile wlezie. - zatrzasnęła za sobą drzwi tak mocno, że zaszła obawa o stan futryny. Bez słowa weszła do kuchni obserwując poczynania kulinarne Zośki i Zuzy.
Dziewczynka przyjęła odejście rodziców ze spokojem, psycholog twierdził, że jeszcze do końca nie była świadoma tego, że mama i taka już nigdy do niej nie wrócą. Razem z Wasilewskim dostali zalecenie, żeby zająć się Zuzanną wspólnie i jeśli to możliwe zamieszkać na jakiś czas razem. Po kilku kłótniach Marcin w końcu dał się namówić na Dortmund, sam bowiem aktualnie mieszkał w Brukseli, ale szukał nowego klubu.
Miał tutaj znajomych, więc nie będzie czuł się zobligowany cały czas siedzieć jej- Dominice na karku. Zajmie się kumplami, piwskiem a jej da święty spokój.
Blondynka, nie zauważyła siostry która jakiś czas wpatrywała się w nią z uśmiechem.
- Nie przepadasz za Marcinem?- zapytała wprost. - Wydaje się być miłym facetem.
- Miłym?! Wolałabym zaprzyjaźnić się z Okiem Saurona, niż z tym typem. Ale dla dobra Zuzy muszę się z nim jakoś dogadać.
- Ciocia nie lubi wujka a on nazwał ją czarownicą. - Zuza zajęta wcześniej smarowaniem naleśnika Nutellą spojrzała na obie siostry, swoimi błękitnymi oczami.
- Wujek na pewno nie chciał tego powiedzieć. - Zośka ledwo powstrzymała się od śmiechu. - Zjesz śniadanko a potem może wybierzemy się na stadion? Lubisz piłkę nożną?
- Tatuś lubił, ale denerwował się jak grali nasi. - odpowiedziała Zuzia. - Czy będą grali nasi?- zapytała z nadzieją.
- Gra tam trzech panów z Polski, jak będziemy grzeczne to może dadzą nam autograf? Leć na górę zapytać wujka, czy miałby ochotę wybrać się z nami, dobrze?
- Super!- dziewczynka pognała na schody jak małe tornado, tymczasem Zośka próbowała jakoś ułagodzić starszą siostrę.
- Opanuj się jakoś dla dobra Zuzi.
- Ten facet mnie denerwuje samym istnieniem! Nie mam ochoty iść na mecz i oglądać jego gęby przez kolejne dwie godziny.- burknęła Dominika.
- Nieźle zalazł ci za skórę, co? - zachichotała Zośka. - Nie musisz iść w sumie chciałam cię prosić, żebyś zmieniła Agatę, bo chciała iść na mecz.
- Z rozkoszą! - wykrzyknęła Dominika. - Tylko się odświeżę i lecę a ty zajmij się naszym gościem i Zuzią. Mam u ciebie dług!
- Dobra, dobra. - zaśmiała się młodsza siostra.
Dominika pojechała do firmy a kilka minut po tym, Marcin zszedł na śniadanie w towarzystwie Zuzi. Cała trójka zasiadła przy stole racząc się naleśnikami, sokiem a dorośli świeżo zaparzoną kawą.
- Dzwoniłam do znajomych i załatwili mi dwie wejściówki na mecz. - Zośka dolała Wasylowi kawy do filiżanki.
- Fajnie będzie zobaczyć Błaszcza i Lewego.
- Znasz ich?- zdziwiła się dziewczyna.
- No pewnie, gramy razem z reprezentacji. Jest jeszcze Piszczu, ale on chyba dalej leczy kontuzję?
- Aktualnie tak, ale za jakiś czas powinien wrócić na boisko. - uśmiechnęła się serdecznie.
- Znasz ich? - zdziwił się stoper.
- Kuba i Agata są moimi sąsiadami, Lewemu i jego narzeczonej Ance, Domi szykuje ślub a Łukasz...- zawahała się na moment. - Łukasz i ja jesteśmy kimś w rodzaju pary.
Wasilewski zakrztusił się kawą.
- Kimś w rodzaju pary? Wybacz, ale nie rozumiem.
- Spotykamy się, ale jeszcze tak do końca ze sobą nie chodzimy, no i mieliśmy ostatnio małą sprzeczkę.
- Aaaa takie buty. - wyszczerzył się jak zadowolony krokodyl. - Chociaż muszę ci powiedzieć, że nie wyglądasz na taką ję...kłótliwą kobietę, jaką jest twoja siostra.
- Chciałeś powiedzieć jędzę? Dominika jest świetną dziewczyną, ale chwilowo faceci całkowicie jej nie obchodzą a wręcz denerwują.
- To widać. - mruknął. - Mówisz, że Błaszczykowscy mieszkają za płotem? Może bym się do nich udał, zajęłabyś się Zuzą przez chwilę? Wrócę jak najszybciej, chciałem tylko przywitać się z Kubą.
- Spokojnie, możesz iść. Zaraz pewnie przyjedzie Łukasz o ile nie obraził się na śmierć. - zaśmiała się Zośka.
Jakby dla potwierdzenia słów Kochmańskiej w drzwiach do kuchni pojawił się Piszczu z bukietem irysów. Wyglądał jakby pół nocy nie spał a drugie pół dręczyły go koszmary nocne. Był wściekły na siebie i na tego idiotę Lewego. Wasyl spojrzał na kumpla gwiżdżąc przeciągle.
- Fiu, fiu... Piszczusiu, nie trzeba było. - uśmiechnął się szeroko, wyciągając ramiona w stronę oszołomionego Łukasza.
- Wasyl?- zdziwił się obrońca. - Co ty tu?
- Wujku kim jest ten pan?- zapytała Zuzia. - Masz ładną koszulkę, wyglądasz w niej jak duża pszczoła!- zaśmiała się dziewczynka.
- Ten pan to Łukasz Piszczek gra w Borussi Dortmund.- wyjaśniła Zośka.
- W dalszym ciągu nie wiem o co tutaj chodzi. - Łukasz w końcu doszedł do siebie. - Mógłby mi ktoś wyjaśnić?
- Marcin jest wujkiem Zuzi, która jest podopieczną Dominiki. Rano przylecieli z Warszawy i wybieramy się za dwie godziny na mecz. Marcin szedł właśnie do Kuby. - wyjaśniła Kochmańska.
Twarz Piszczka rozjaśnił uśmiech.
- No skoro już wszystko wiem, to cieszę się podwójnie. Zrobisz Kubie ogromną niespodziankę, ostatnio jak mam inny tok treningowy, cierpi bo nie ma z kim poplotkować. - zaśmiał się Piszczek.
- A Lewy?- zapytał ironicznie Wasyl.- Już jedną nogą w Bayernie?
Piszczu prychnął niczym rozzłoszczony kocur.
- W Bayernie, Realu, Chelsea i wszystkich innych topowych klubach. - zadrwił.
Wasyl przez chwilę przyglądał się koledze z reprezentacji. To, że Kuba nie pała nadmierną miłością do Roberta było wiadome od zawsze, ale że Piszczu nagle zrobił się taki anty?
- Pogadam sobie z Kubą. A teraz wybaczcie pójdę się przywitać z Kubą i Agatką.
- Wujku mogę iść z tobą?- zapytała dziewczynka.
- Pewnie szkrabie, Zosia i Łukaszek muszą sobie porozmawiać. - odpowiedział wujek.
- A będą się całować?- dziewczynka zapytała z przekorą.
Piszczu wyszczerzył się w stronę Zośki a ona spiorunowała go wzrokiem, natomiast Wasyl był ubawiony całą sytuacją. Powietrze w pomieszczeniu zaczęło niebezpiecznie elektryzować się uczuciami tej dwójki, więc stoper czym prędzej zabrał Zuzię i zniknął z nią za drzwiami kuchennymi.
Zośka jakby nigdy nic zabrała się za smażenie drugiej partii naleśników a Łukasz usiadł przy stole kontemplując zawartość filiżanki.
- Długo jeszcze będziesz się do mnie nie odzywała?- zapytał.
- Aż usłyszę magiczne słowo przepraszam?- odpowiedziała mu pytaniem.
Piszczek westchnął potężnie. Bez słowa poderwał się z krzesła zachodząc Zośkę od tyłu i obejmując dłońmi jej talię. Dziewczyna rzucila chochlę do zlewu, wyłączyła kuchenkę i odwróciła się do Łukasza. Przez chwilę mierzyli się błękitem swoich oczu.
- Przepraszam kochanie, zachowałem się jak buc. - Piszczek wtulił się w zagłębienie jej szyi. - Ten kre... - nie dokończył bo Zośka zatkała mu usta pocałunkiem.
- Ciiii nie mówmy o nim, nie warto...- oderwała się na chwile od jego ust, ale znów złączyli się w pocałunku, słodkim i namiętnym. Łukasz pachniał piżmem, cytrusami i swoim indywidualnym zapachem, który tak ją odurzał.
- Kocham cię. - powiedziała cicho.
- Ja ciebie też.- uśmiechnął szelmowsko. - Ale kochałbym cię bardziej, gdybyś dała mi w końcu naleśnika z nutellą i owocami.
Zośka wybuchnęła śmiechem.
_____________________________________________________________________
Długo mnie tutaj nie było, ale w końcu zebrałam się w sobie i napisałam rozdział. Mam nadzieję, że jeszcze tutaj zaglądacie.
W dzisiejszym rozdziale nie ma Lewego, bo to co się dzieje wokół jego osoby zaczyna przyprawiać mnie o mdłości. Miłego czytania!
Pozdrawiam Fiolka :):*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I mnie mdli nawzmiankę o panie L, więc może i dobrze że go nie ma.
OdpowiedzUsuńJednakowoż szacunek, woli przyjaciółki swojej przyszłej żony od zwykłej taniej dziwki. Ta klasa.........
Piszczu przesadził z tym ściskaniem łapki Zoski, powinna mu wtedy odwinąć, ale chłopak już się zreflektował :D ciekawa jestem tego meczu.
I oczywiście Wasylek!
To że Marcin i jego przyszłe partnerki się nie znoszą, a potem żyją jak w romansidle to już standard. Ale ja jestem fanką takiego obrotu sprawy :D
Cieszę się że jednak wplątałaś tu Wasyla. Pozdrawiam i weny życzę! ;*
Hahhahahahahahaahahahah Zuzia mnie rozwala - JUŻ JĄ KOCHAAAm <3
OdpowiedzUsuńWasylek ....A hhh tylko jego tu brakowało :)
Tutaj mnie denerwują relacje Kuba - Lewy - Piszczu
To takieee nudnee !!
Może będzie jakieś pojednanie ?
Pędzę się uczyć :D
Pozdrawiam - wbijaj do mnie
Buziole ;*
Jest i Wasyl :D Bardzo lubię opowiadania z jego udziałem i mam nadzieję, że w tej historii pojawi się na dłużej. Nazwał ciocię czarownicą - rozwaliło mnie to na maksa, ale nie powiem oboje stanowili by ładną parę :D Dobrze, że Łukasz i Zosia się pogodzili. Ciekawe, jak na Wasyla zareaguje Kuba - będzie mógł z nim poplotkować :) Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW pełni rozumiem alergię na Lewego - jak czegoś za dużo wszędzie na około no to tak się to kończy.
OdpowiedzUsuńO ja cież pierdzielę jak tam między Dominiką a Wasylem lecą iskry! Marcin a Marian - co za różnica ;P
Ostatnia scena jest zdecydowanie meeega ;) Zośka jest urocza, a Piszczu jest... uroczy ;) Idealnie się dobrali :D
Dobrze, że Zosia i Łukasz pogodzili się. Ciekawa jestem jednak, czy Dominika i Wasyl dojdą do porozumienia ;)
OdpowiedzUsuńWasyl oczywiście wywołuje u jednej z bohaterek bardzo negatywne emocje, a kto się czubi ten się lubi ;) Ciesz się, że Zosia i Łukasz się pogodzili, naleśniki łączą ludzi! <3
OdpowiedzUsuńAle Robert będzie w następnych? Ktoś musi robić za czarny charakter i urozmaicać życie bohaterom :)
Rozdział super! :D
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że jednak Wasyl i Dominika znajdą wspólny język ;)
Cieszę się też, że Zosia pogodziła się z Łukaszem <3
Pozdrawiam i czekam na nast. ♥