Rok później
Ten rok był dla Zofii wyjątkowo ciężki i pracowity a wydarzenia z czerwca ubiegłego roku rzuciły się cieniem na jej wcześniejsze życie, oraz przyjaźń z Kenią.
Bratanica Jurgena wróciła do Dortmundu całkowicie odmieniona, nie była już dawną Kenią, wesołą dziewczyną która brała z życia pełnymi garściami. Powoli zaczęła popadać w apatię a smutek przerodził się w stan głębokiej depresji.
Któregoś dnia, gdy ciotka Ulla przebywała w szkole a Jurgen wyjechał z piłkarzami do Augsburga, Kenia targnęła się na swoje życie. Połknęła zawartość fiolki z lekami uspokajającymi a to, że przeżyła zawdzięczała swojemu kuzynowi Marcowi. Chłopak grający w rezerwach Borussi wrócił wcześniej z treningu a nie zastając kuzynki w salonie zajrzał do jej sypialni znajdując ją nieprzytomną na podłodze.
Droga Kenii do wyzdrowienia trwała przeszło dziesięć miesięcy. Gdy wyszła ze szpitala, Ulla załatwiła jej miejsce w monachijskiej klinice psychiatrycznej specjalizującej się w leczeniu depresji po próbach samobójczych.
Kloppowie nie znali szczegółów fatalnego zauroczenia bratanicy a Zosia od czasu próby samobójczej Kenii nie chciała o tym rozmawiać. Obwiniała się za to, że nie została w Warszawie, kiedy przyjaciółka poznała Lewandowskiego a potem nie przejrzała jego niecnych zamiarów.
Obiecała sobie, że zniszczy tego człowieka i słowa zamierzała dotrzymać, chociażby zajęło jej to całe życie. Przez ostatni rok studiów pracowała ze zdwojoną siłą, żeby móc wyjechać do Niemiec I podjąć współpracę w firmie siostry. Będąc bliżej swojego wroga, zdoła wprowadzić w obieg swój plan i zatruć życie tego piłkarzyny, tak samo jak on zniszczył Kenię.
Lewandowski do tej pory nie zdawał sobie sprawy, że młoda Niemka, którą wykorzystał i wyrzucił jak stary śmieć była bratanicą trenera Kloppa.
Jurgen był znany z tego, że przyjaciół kochał ponad życie a wrogów niszczył z bezwzględnością. Gdyby wiedział, że Lewy przespał się z jego przybraną córką w ciasnym kiblu, gdzieś w warszawskiej dyskotece a potem znieważył, kariera Polaka dawno ległaby w gruzach a on sam sprzątał kible na Narodowym. Ale to byłoby najmniejszą karą dla tego prostaka, Zosia zaplanowała dla niego dużo większe cierpienie.
Miała rok na dopracowanie wszystkiego do perfekcji, wiedziała że Lewy od lat posiadał narzeczoną. Udowodni tej dziewczynie z jakim bydlakiem się związała i zrobi wszystko, żeby ten idiota nie był szczęśliwy. Żadna kobieta nie będzie przez niego cierpieć.
Stała teraz na lotnisku w Dortmundzie obserwując ludzi przemierzających halę przylotów. Z tłumu wyłoniła się filigranowa blondynka z wysoko upiętymi włosami ,delikatnym makijażu odziana w pastelowy kostium znanej marki. Wysokie obcasy z charakterystyczną czerwoną podeszwą dodawały jej kilka centymetrów, ale nawet z nimi Dominika Kochmańska nie mogła mówić o sobie wysoka. Była całkowitym przeciwieństwem młodszej o 12 lat siostry. Szalona w życiu prywatnym w pracy opanowana i perfekcyjna. Po uzyskaniu dyplomu wyjechała do Londynu na praktyki w biurze architektonicznym a dwa lata później założyła własną firmę organizującą wystawne wesela.
W przeciągu dziesięciu lat działalności “Białej Magnolii”, dorobiła się całkiem pokaźnego majątku i filii w Londynie i Madrycie. Jako główną siedzibę wybrała Dortmund, gdyż tutaj mieszkał jej ówczesny narzeczony Marcel, którego rzuciła przeszło dwa lata temu. Zastanie w swoim łóżku obcej kobiety nie było marzeniem Dominiki, więc niewierny ukochany musiał opuścić jej życie i mieszkanie w samych majtkach.
Nie wyprowadziła się jednak z miasta. Miesiąc temu wyniosła się z tamtego apartamentu i wprowadziła do domu na obrzeżach Dortmundu. Zaprosiła siostrę do współpracy, gdy ta chciała zamieszkać u niej i szukać pracy w swoim docelowym zawodzie. Od dwóch tygodni była dyplomowanym dekoratorem wnętrz, ale to nie przeszkadzało jej zrobić praktyki w firmie siostry. W końcu przygotowywanie wesel począwszy od zaproszeń a skończywszy na sali, również miało w sobie coś ze sztuki. Miło będzie popatrzyć na szczęście innych a przy tym pobyć blisko siostry i Kenii.
- Zośka! - Dominika podbiegła do młodszej siostrzyczki przytulając ją do siebie. Pachniała swoimi ukochanymi jaśminowymi perfumami. Przypomniało to Zosi czasy, gdy jako mała dziewczynka podkradała się do sypialnii siostry I perfumowała lalki Barbie
- Stęskniłaś się? - Zofia odwzajemniła uścisk.
- Pewnie wariatko! Tyle czasu minęło odkąd się widziałyśmy, przez naukę nie masz już czasu dla starej siostry!- przez chwilę wpatrywały się w siebie, ciesząc się chwilą I tym że znowu będą mieszkać razem.
- Zaparkowałaś gdzieś blisko?
- Podrzucił mnie kolega mojego sąsiada. - Dominika zachichotała niczym nastolatka. - Wyobraź sobie, że chciałam po ciebie jechać a mój Opel nie chciał zapalić. Zaczęłam kląć po polsku a tu zza furtki sąsiadów wychodzi Łukasz. Okazało się, że jest Polakiem tak samo jak moi sąsiedzi I może mnie porzucić. Czeka na nas przed lotniskiem.
- Spodobał ci się?- Zośka uśmiechnęła się znacząco odbierając z taśmy swoje bagaże.
Dominika uczynnie podjechała z wózkiem na który załadowały dobytek młodszej z sióstr.
- Przystojny chłopak, ale jak na moje oko nie ma nawet trzydziestki a ja mam już trzydzieści sześć lat. - załadowawszy ostatnią torbę pchnęła wózek w stronę wyjścia a Zosia szukała w torebce swojego iphone'a.
- Czy ty czasem nie przesadzasz Mika?- zapytała z wyrzutem – Masz trzydzieści sześć lat, nie sto. A fajny chłopak przyda się I tobie po tym patafia...- nie zdążyła dokończyć bo w drzwiach wejściowych pojawił się nowy znajomy Dominiki.
Na oko nie miał jeszcze trzydziestki, był szczupłej budowy a jego blond włosy były zaczesane na bok przez co przypomniał jej przedwojennego amanta. Gdy dojrzał Dominikę uśmiechnął się szeroko ukazując rząd równych zębów.
- Dzień dobry.- przywitał się po polsku a w jego policzkach pojawiły się dwa dołeczki. Uśmiechał się tak zaraźliwie, że Zosia mimo woli wyszczerzyła się jak do zdjęcia z wakacji.
- Łukasz – Zosia, Zosia- Łukasz.- Mika dokonała szybkiej prezentacji.
- Miło mi. - podała mu rękę, którą on uścisnął serdecznie i przez chwilę przytrzymał w swojej dłoni.
Dominika spojrzała na kolegę sąsiada i jej własną siostrę w duchu postanawiając się ewakuować.
- Zapomniałam!- wykrzyknęła trochę za bardzo teatralnie.
- Co się stało? - Zosia zaprzestała kontemplowania oczu blondyna i odwróciła się do starszej siostry.
Dominika zrobiła przepraszającą minę.
- Kochanie muszę lecieć do firmy! Asystentka właśnie wysłała mi panicznego smsa, że zaproszenia ślubne dla mojego najważniejszego klienta wyszły nie takie jak trzeba. Muszę opanować sytuację.
Zośka miała nosa do takich spraw i nie za bardzo uwierzyła swojej siostrze, ale sam na sam z tym przystojnym chłopakiem nie powinno doprowadzić do żadnej tragedii.
- Odwiozę cię. - Łukasz uczynnie zaproponował podwózkę, ale Dominika zbyła go machnięciem ręki.
- Wezmę taksówkę, ale jakbyś mógł odholować moją siostrzyczkę do domu. - spojrzała na niego błagalnie.
Blondyn zaśmiał się cicho.
- Nie ma najmniejszego problemu, to co Zosiu jedziemy?- wziął od młodszej z sióstr Kochmańskich wózek i popchnął w stronę swojego Audi.
Mika wytłumaczyła Zośce jak ma otworzyć zamki w drzwiach, gdzie ma obiad a potem biegnąc na niebotycznie wysokich szpilkach złapała taksówkę.
Łukasz czekał w samochodzie na nowo poznaną dziewczynę, nie mogąc przestać się uśmiechać. Kto by przypuszczał, że wychodząc od Błaszczykowskich spotka ich polską sąsiadkę, podwiezie ją na lotnisko a potem pozna dziewczynę. I to jaką!
Wysoka brunetka o intensywnie błękitnych oczach i skórze muśniętej słońcem. Jej gadatliwa siostra w drodze na lotnisko zdążyła mu powiedzieć, że Zosia obroniła magistra i jest świeżo upieczoną dekoratorką wnętrz. Musiała więc mieć około dwudziestu czterech lub pięciu lat.
Nie było mu tęskno do stałego związku, ale chciałby mieć kogoś z kim mógłby bez problemu umówić się na kawę, pogadać i pójść do kina a kto nie wpatrywałby się w niego jak w bożka na złotym postumencie.
Na razie nie zdradzi jej swojego nazwiska, nie był próżny ale wiedział że w kraju jest znany z dokonań w BVB a nie chciał zaczynać znajomości od faktu, że jest sławnym piłkarzem.
Zośka wsiadła na przednie siedzenie samochodu Łukasza, wrzucając torbę do tyłu. Zrobiła to tak niefortunnie, że z wnętrza wyleciał jej ukochany egzemplarz Hobbita. Blondyn schylił się pod siedzenie w poszukiwaniu książki a po chwili już oddawał go właścicielce.
- Widzę, że wiozę amatorkę Tolkiena. Byłaś na Hobbicie w kinie?- zapytał zapalając silnik samochodu.
- Pewnie, że byłam i to nie raz. - odpowiedziała zapinając pasy. - A ty czytałeś?
- No jasne i też byłem na tym w kinie, ale tylko raz. - spojrzał na nią przelotnie usiłując skupić się na drodze przed sobą. - Zabrałem na to przyjaciela, ale był tak zafascynowany, że zasnął w połowie.
- Zasnął na Hobbicie?!- Zosia udała zszokowaną. - Dziwnego masz kolegę.
- Kuba jest specyficzny, ale polubisz go. Urządza fantastyczne grille a teraz będzie miał ku temu większą sposobność. Skąd jesteś dokładnie?
- Z Warszawy a ty?
- Od lat mieszkam w Niemczech, wcześniej w Berlinie no a od trzech lat w Dortmundzie. Urodziłem się w Czechowicach- Dziedzicach ale wychowałem się w Goczałkowicach.
- To w województwie śląskim?
- Dokładnie.
- Byłam parę razy w Chorzowie, moja mama jest fanką musicalu. Co prawda częściej jeździ do Essen i przy okazji odwiedza Mikę, ale polski musical również nie jest jej obcy. Daleko jeszcze?
- Jeszcze dwie ulice i jesteśmy na miejscu. - odpowiedział skręcając w uliczkę po której obu stronach ciągnęły się wypielęgnowane posesje. Była to najzamożniejsza dzielnica Dortmundu, kilka ulic od jej siostry mieszkał Jurgen i jego małżonka. Jeszcze dzisiaj zadzwoni do Kenii i umówi się z nią na spotkanie.
Auto Łukasza zaparkowało przed domem jej siostry. Mika pokazywała jej fotografię, ale Zośka nie zdawała sobie sprawy, że jej włości prezentują się tak okazale. Dom był parterowy pomalowany na ciepły brzoskwiniowy kolor a wokół niego roztaczał się ogród w stylu angielskim z kamiennymi ścieżkami i wesoło tryskającą fontanną.
- Pięknie tu. - zachwyciła się, gdy Łukasz wyciągał jej walizki z samochodu. - Wpadniesz na kawę?- zapytała uprzejmie, ale chłopak zorientował się, że za godzinę musi być w klinice. Dwa miesiące temu przeszedł operację biodra i musiał codziennie stawiać się na rehabilitacje.
- Niestety nie mogę, ale na pewno kiedyś skorzystam.
- Trzymam za słowo.- uśmiechnęła się do niego.
- Uważaj bo wproszę się już jutro.- zachichotał-pomagając jej wnieść walizki a potem z lekkim ociąganiem wsiadł do swojego samochodu. Miał ochotę od razu wysłać Błaszczowi smsa, że spotkał fantastyczną dziewczynę ale w ostatniej chwili się opanował.
- Przyjdzie na to czas...- zanucił czekając na krzyżówce przed kliniką, gdzie przechodził rehabilitacje.
______________________________________________________________________________
Naszła mnie ochota na napisanie i dodanie pierwszego rozdziału. :D Od dzisiejszego dnia nowe rozdziały będą pojawiały się w każdy wtorek- chyba, że zepsuje mi się komputer albo wena klapnie jak stara dętka.
Życzę miłego czytania i do wtorku!
Pozdrawiam Fiolka :)
Szybka jesteś ja wczoraj czytałam i wczoraj dodałaś ;D
OdpowiedzUsuńNo co mogę powiedzieć nowe znajomości, rozumiem Piszczka i ta jego chęć ukrywania swojego nazwiska... Jednym słowem zapowiada się ciekawie.
Czekam i buziaki :*
Już mi się podoba... Łukasz przystojniak zauroczony Zosią. Dominika wydaje się być bardzo fajną postacią. Czekam na więcej;)
OdpowiedzUsuńJuż lubię Łukasza, wydaje się być całkiem w porządku. Dominika również sprawia wrażenie ciekawej postaci. Jestem bardzo ciekawa jak to wszystko się potoczy i oczywiście nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda Kenii. Przez takigo buca marnuje sobie życie.
OdpowiedzUsuńŁukasz teraz zachwycony Zosią, oby się szybko spotkali!
Pozdrawiam :)
No myślałam że di\oczekam rozdziału w weekend :D Ale to dobrze, że wcześniej :) Bardzo ciekawie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;)
Pozdrawiam ;*
Łukasz, Łukasz, Łukasz... Przedwojenny amant ;) czemu nie ;)
OdpowiedzUsuńZobaczymy, jak im się ta znajomość rozwinie :D
Interesujący rozdział ;) Widać, że Zosia i Łukasz wpadli sobie w oko. Ciekawe jak ich relacje dalej się potoczą :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
wena nie klapnie, nie ma opcji.
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, fajne spotkanie ! :D
Mika jest świetna, lubię ją.
Lewy idź czyścić kible na Narodowym !!! :D
Przedwojenny amant ?:D Fajne skojarzenie :D
Zosia + Łukasz = Big Love ?:D
czekam na nn.
Pozdrawiam.
Rozdział ZAJEBISTY;). Z jednej strony szkoda mi Kenii, ale z drugiej gdyby Lewy jej nie wykorzystał to pewnie Zosia nie chciałaby się na nim zemścić, a na ten wątek czekam niecierpliwie. Jeśli Zosia ma dla niego przygotowane coś extra to nawet do czyszczenia kibli na Narodowym go nie wezmą. Łukasz, Łukasz, Łukasz...co on w sobie takiego ma, że normalnie każda na niego leci? Czuję, że coś się święci. Cieszę się, że Łukasz nie powiedział Zosi swojego nazwiska bo mam wrażenie, że jest uprzedzona do piłkarzy po tej sytuacji z Lewym, który krotko mówiąc jest dupkiem. Dominika...wydaje się sympatyczną i rezolutną dziewczyną. No i nie da sobie wejść na głowę. Marcel ją zdradził to go z domu w samych gaciach wyrzuciła. Zastanawia mnie tylko co zrobiła z resztą jego ubrań? Rozdała fanką, wyrzuciła w workach na śmieci, a może zrobiła tak jak Jula w teledysku do "Kiedyś odnajdziemy siebie"? Czekam na next'a. Pozdrawiam ;).
OdpowiedzUsuńheh, nieciekawie zapowiada się przyszłość Lewandowskiego, w sumie to się dziewczynie nie dziwię, że chce mu dokopac, pewnie zrobiłabym to samo. Heh, usmiech Łukasza - niejedna rzuciła by mu śwait do stóp :) bo co jak co, ale jak Piszczek się uśmiechnie, to nie sposób się nie rozweselić,czekam na następny i odwiedź mnie w końcu :( bo smutam. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHaha fajnie się zaczyna. Jestem strasznie ciekawa co będzie z Lewym. No i Łukasz aię zakochał :D Pozdrawiam :**
OdpowiedzUsuńObiecująco się zapowiada!
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie, co będzie z Robertem :3
Łukasz i Zosia, hmm... ciekawe, jak to między nimi będzie ;)
Ogólnie, świetny rozdział.
Czekam na kolejny!
Pozdrawiam ;)
czytałam fiolki blog o Kubie Błaszczykowskim ze trzy razy i bardzo mi sie spodobał i właśnie szukałam jakiegoś ciekawego bloga o Łukaszu Piszczku. narazie zapowiada się ciekawo czekam na dalszy ciąg bloga o tym piłkarzu.
OdpowiedzUsuńOch Łukaszku, jaki ty jesteś słodki! <3333333333333 Prawie jak Wasylek! I widzę, że wpadł Zosi w oko, oj oj, będzie gorąco! A w ogóle to bym się ucieszyła, gdyby ktoś powiedział Jurgenowi co zrobił Lewy. Jurguś by go na strzępy gołymi rękami rozerwał!!!
OdpowiedzUsuńPrezentacja postaci jak najbardziej pozytywna i optymistyczna ;d
OdpowiedzUsuńSzkoda mi trochę Kenii, Lewy musi dostać nauczkę!
Jeśli chodzi o Zośkę i Łukasza tu mrrr czyżby szykował się jakiś romans? ;>
Czekam na nexta ;*
Fascynacja od pierwszego wejrzenia, skąd jak to znam.ech.
OdpowiedzUsuńPiszczu jest tutaj cudowny, wprost go wielbię.
I z niecierpliwością czekam na moment, w którym zapewne Zośka z Domi będa organizowały wesele Lewego <3
Ogólnie za Łukaszem jakoś nie przepadam, chociaż są gorsi xD Ale w tym opowiadaniu jest... słodki? Boże, co ja mówię. No nie wiem jak go określić. Jest po prostu normalny i fajny? Eeee. To ja już go w spokoju zostawiam, bo zaraz wymyślę jakieś farmazony.
OdpowiedzUsuńKenia jest spoko, ale normalnie żal mi jej, no bo kurde - jak tak można? Lewy ciota, zresztą chyba nie muszę tego mówić.
I kocham Zosię :) Tzn jej postać. Tzn nie zwracaj uwagi na moje roztrzepanie.
Także czekam na nowość :D
Łaaaa, Piszczuś jest taki słodki ^^ Czekam tylko na objawienie Lewego jako skurwysyna. Ach, udziela mi się od ciebie. Czekam na nowość i zapraszam do siebie:
OdpowiedzUsuńprawdziwe-przeznaczenie.blog.pl/2013/06/30/rozdzial-xi/