poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział VI part I


   - Proszę wybacz mi!- powtarzała raz po raz, gdy ratownicy przenosili jej nieruchome ciało na nosze, wkładając kołnierz ortopedyczny i zawijając w folię utrzymującą ciepło.
   Zosia, przeżyła wypadek, który pozbawił życie jej najlepszą przyjaciółkę. Kenia Klopp, odeszła szybko i bezboleśnie w ostatniej minucie mając przed sobą wyraz twarzy Roberta. Zimne oczy i uśmiechające się szyderczo usta, te same które bez zająknięcia się wypowiadały gorzkie słowa pod jej adresem.
   Życie młodziutkiej Niemki, zostało ścięte jak róża, która jeszcze nie zdążyła rozkwitnąć a ktoś potraktował ją sekatorem. Nie zdążyła przeżyć swojego życia tak, żeby na starość móc z nutą rozrzewnienia wspomnieć swoje najlepsze lata.
   Chciała spowodować ten wypadek... Egoizm doprowadził ją do śmierci a Zośkę zaprowadził na stół operacyjny.

Dwa tygodnie później

   Dominika Kochmańska, przez szybę obserwowała blondyna, pochylonego nad łóżkiem jej młodszej siostry, Zosi.
Jej ukochana Zosieńka- jak mawiała do niej, gdy się urodziła, teraz leżała blada i nieruchoma, podłączona do aparatury medycznej.
   Zosia, przeżyła wypadek, ale doznała pęknięcia śledziony i urazu głowy, przez który teraz zapadła w śpiączkę. Lekarze, dawali nadzieję, ale nikt nie mógł przewidzieć kiedy się obudzi. Mógł to być tydzień, miesiąc a nawet lata śpiączki. Rodzice nie odstępowali młodszej pociechy ani na chwilę, ale po dwóch tygodniach zdołała ich przekonać do powrotu. Ojciec, miał nawał pracy w Dubaju a mama była mu potrzebna, nie pomogliby Zosi kwitnąć przy jej łóżku.
   Jedyną osobą, która prawie zamieszkała w szpitalnej sali, był Łukasz Piszczek. Dominika pierwszy raz widziała, jak człowiek tak krótko znający daną osobę, może tak bardzo się zaangażować.
Piłkarz, przychodził codziennie i siedział przy Zośce prawie cały dzień, wychodząc tylko gdy ona przychodziła. W ciągu dwóch tygodni przez szpital przewinęły się tłumy. Byli Błaszczykowscy, Schmelzerowie, którzy przesunęli swój miesiąc miodowy, pojawił się także Jurgen z Ullą.
   Trener, jakoś się trzymał, ale widać było że targają nim wyrzuty sumienia i ciężka rozpacz. Podobnie było z jego żoną Ullą, która zemdlała podczas pogrzebu Kenii. Oboje traktowali dziewczynę jak własną córkę a teraz przeżywali ogromne katusze. Dominika, nawet najgorszemu wrogowi nie życzyłaby utraty dziecka a Kenia była dla Kloppów, niczym najdroższy skarb. Gdy dowiedzieli się o tym, że prawdopodobnie dziewczyna specjalnie spowodowała wypadek, załamali się jeszcze bardziej. Żyć ze świadomością, że ich pociecha zabiła się i prawie pozbawiła życia, najlepszą przyjaciółkę, była nie do zniesienia.
   Jurgen przychodził codziennie a gdy nikt nie widział, płakał jak małe dziecko. Raz, Dominika słyszała jak przeprasza Zosię za wszystko i przyrzeka , że zrobi wszystko żeby się obudziła.

Miesiąc później

   Łukasz, położył głowę przy dłoni Zosi a jego powieki opadły zmęczone całą nocą czuwania.
Nie pamiętał, kiedy zapadł w głęboki sen, z którego wybudził go głos dziewczyny.
   - Przepraszam.- powtarzała przez sen. - Byłam głupia a teraz ty nie będziesz chciał, mieć ze mną nic wspólnego!- szepnęła.
Obrońca momentalnie podniósł głowę, napotykając spojrzenie jasnych oczu dziewczyny. Oczu w których zalśniły łzy.
   - Zosia...- niemal wykrzyknął. - Obudziłaś się!- przygarnął ją do siebie, czując jej oddech na swoim policzku.
   - Przepraszam...- rozpłakała się żałośnie.
   - Ciii...- delikatnie głaskał jej ciemne włosy. - Najważniejsze, że się obudziłaś.
Dziewczyna odsunęła się od niego.
    -A Kenia? Gdzie ona jest?- zapytała momentalnie.
Łukasz nie potrafił kłamać na dodatek zdradził go wyraz twarzy.
   - Kenia nie żyje...- odpowiedział łagodnie.
Zośka przez chwilę wpatrywała się w niego, tak jakby prawda wcale do niej nie doszła.
   - To nie prawda!- wrzasnęła, niczym zranione zwierzę.- Ona nie mogła zginąć, nie Kenia! To moja wina, nie obroniłam jej przed tym skurwysynem!- łzy leciały nieprzerwanym strumieniem.
Łukaszowi ściskało się serce, nie potrafił powiedzieć nic, co mogłoby ukoić ból Zosi. Zapaść w prawie dwumiesięczną śpiączkę a potem dowiedzieć się o śmierci przyjaciółki to ogromny cios.
   - Ciii, wszystko będzie dobrze.- próbował ją pocieszać, ale odepchnęła go.
Biła głową w poduszkę, krzycząc i niemalże zdzierając z siebie kable od aparatury i rurkę od kroplówki.
   - Odejdź! Zabije go! Będę jego obsesją!- krzyczała.
Czym prędzej zawołał lekarzy i pielęgniarki, które uspokoiły ją zastrzykiem. Ostatnią rzeczą jaką wypowiedziała było imię prześladowcy Kenii.
   - Robert...zniszczę cię!
_____________________________________________________________________________
Witajcie!
Przepraszam za poślizg, ale ostatnio mam bardzo mało czasu w dodatku nie było mnie w domu przez kilka dni. Rozdział jest żałośnie krótki, ale na dniach dopiszę do niego drugą część.
Liczę na wyrozumiałość z Waszej strony i jeszcze raz przepraszam!

                                                          Pozdrawiam Fiolka :*

16 komentarzy:

  1. O rany, to sie porobiło... Biedna Kenia, mało, że umarła, to jeszcze z ry... znaczy się, że z twarzą Lewego przed oczyma O_o Horror!
    Biedny Jurguś i jego żona, naprawdę. Bieeeeeedny...
    A Piszczuś jest taki kochany, jak prawdziwy rycerz w lśniącej zbroi, tylko że nie nosi zbroi, a żółtą koszulkę, no ale wiecie o co mi chodzi. Boski jest, naprawdę. Jak teraz Zośka go odrzuci, to głupia będzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z jednej strony dobrze, że Zośka się wybudziła z tej nieszczęsnej śpiączki, ale z drugiej boje się, że może sobie nie poradzić ze stratą przyjaciółki. Co do Lewego, wiadomo, był, jest i będzie dupkiem. W sumie cieszę się, że tak go wykreowałaś bo nigdy go nie lubiłam :D
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo współczuję Zosi, ponieważ ja też w podobny sposób straciłam tak ważną osobę w moim życiu jaką jest przyjaciółka. Kiedy to czytałam łzy samowolnie zaczęły napływać mi do oczu, a potem po policzku i do tej pory nie mogę przestać, wiem jak to boli...:/ Mam nadzieję, że Zosia sobie z tym poradzi szczególnie, że będzie miała przy sobie tak wspaniałego faceta jakim jest Łukasz. Czekam na kolejny :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Taki smutnawy ten rozdział i w ogóle jestem w szoku co do Piszczka i jego postawą On nie odpuszcza :D Takich to z świeczką szukać ;]
    No i chyba czas zemsty zacząć tylko ciekawi mnie czy Łukasz się zorientował o kogo chodzi...
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda mi Zosi...Stracić przyjaciółkę to coś strasznego. Mam nadzieję że Łukasz pomoże Zośce w zniszczeniu tego debila Lewego!!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nieee.
    Dlaczego życie Kenii musiało zakończyć się tak wcześnie i to z powodu takiego idioty. Nigdy nie zrozumiem takich ludzi, którzy są zdolni się zabić przez nic nie warte gówno.
    W końcu Łukasz dowie się prawdy, przynajmniej tak czuję. Urzekł mnie swoją postawą.
    Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie no... Kenia (*) no kurczę... żal mi się zrobiło...
    Głupek Robert ! Na pohybel to za mało !
    Łukasza chyba na serio coś trafiło... chłopak ok 2 miesięcy trwał przy dziewczynie... MAm nadzieję, że dowie się prawdy
    czekam na nn!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ogromnie szkoda, że Kenia nie przeżyła tego wypadku. Mam nadzieję, że Zosia pozbiera się poi tej stracie, może i przy pomocy Łukasza.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ajajaj, to się porobiło. Szkoda, że Kenia nie żyje. Zapewne ciężko będzie Zosi pozbierać się po jej śmierci. Bardzo zaintrygowały mnie jej ostatnie słowa o Robercie. Ciekawe w jaki sposób Zośka będzie prześladować Lewego :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda mi Kenii, serio. Szkoda, że wybrała właśnie taką drogę. Łukasz się zaangażował. Mam nadzieję, że Zosia szybko poczuje się lepiej i odpłaci się Robertowi, bo on na to zasługuje. Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ogromnie szkoda mi Kenii. To przez Lewego ona nie żyje! To wszystko wina tego debila! A Zosia teraz biedna to wszystko przeżywa. Dobrze, że ma przy sobie Łukasza. Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  12. Niemal się popłakałam przy tym rozdziale. Ogromnie szkoda mi Kenii, że targnęła na swoje życie przez takiego prostaka jak Lewandowski. Mam nadzieję, że Zosia wypełni obietnicę co do Roberta a co do Łukasza to szacunek widać, że chce zaopiekować się Zośką i zawsze być przy niej. Pozdrwiam, nie mogę się doczekać NN. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Szkoda mi Kenii i państwa Klopp, którzy pokochali ją jak swoją córkę i musieli ją stracić. Nieźle się porobiło... Jak dobrze, że Łukasz trwał przy Zosi i pewnie teraz też będzie ją wspierać. Gdyby nie ten pieprzony Robert!
    Pozdrawiam i czekam na nowy. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak to jest, że jeden człowiek może wyrządzić tyle krzywdy? To się wręcz nie mieści w głowie. A jednak to możliwe.
    Nie mam wprost pojęcia jak Zosia sobie poradzi z tym wszystkim... Zastraszająca jest ta chęć zemsty. Ale zrozumiała.
    Mam tylko nadzieję, że Łukasz będzie dla niej wsparciem i że dzięki niemu przejdzie przez to wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  15. Zacznę chyba od tego, że dobrze, że Zosia ma w swoim otoczeniu osobę taką ją Łukasz. Piłkarz ten zawsze był dla mnie uosobieniem taki pozytywnych ludzkich wartości. Jej naprawdę musi być teraz ciężko. Niewątpliwie tak jest. Przede wszystkim myśląc o rodzinie Klopp każdemu zrobiłoby się smutno, bo nie zasługiwali na to, co im się przydarzyło. A Łukasz? Mam nadzieję, ze będzie dzielnie trwał przy Zosi i dzięki niemu ona zniesie to wszystko.
    Pozdrawiam ;]

    OdpowiedzUsuń
  16. Oj, Zośka już da popalić Lewemu. Tylko mam nadzieje że zemsta nie odbije się na Łukaszu. Pewnie będzie miał jej już dość. Mam nadzieje że się im ułoży ;)
    majeks.blog.pl - nowy rozdział, zapraszam a wolnej chwili ;)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli masz zamiar napisać "Fajny blog zapraszam do mnie" to oszczędź sobie czasu i stukania w klawiaturę.
Do reklamowania swojej twórczości służy zakładka SPAM!